Podstawy
Planując budowę stajni trzeba liczyć się z koniecznością transportu koni. Oczywiście można korzystać z usług profesjonalnych przewoźników gdy chcemy pojechać na zawody albo przeprowadzić konia ze stajni do stajni, jednak w sytuacjach awaryjnych, gdy konia trzeba jak najszybciej przewieźć np. do kliniki warto nie tracić czasu, tylko mieć przygotowaną własną przyczepę i samochód, który jest w stanie bezpiecznie i zgodnie z przepisami tę przyczepę pociągnąć.
A więc warto wyjaśnić te dwie kwestie - jakie prawne i praktyczne aspekty musi spełniać samochód i przyczepa (oraz kierowca), by transport był legalny i bezpieczny.
Zacznę może od aspektu prawnego: Przyczepa musi być dostosowana do transportu koni, a samochód musi być wyposażony w hak holowniczy dostosowany do ciągnięcia tego typu przyczepy (wpis o tym dostosowaniu znajduje się w dowodzie rejestracyjnym), zarówno samochód jak i przyczepa muszą mieć aktualny przegląd techniczny i ubezpieczenie, muszą być sprawne technicznie - to sprawy dość oczywiste.
Idąc dalej - należy przyczepę dostosować do masy przewożonych koni. Niestety często spotyka się sytuacje, gdy np. przyczepa półtorakonna służy do przewozu dwóch ciężkich koni. Jest to poważny błąd, gdyż konstrukcja przyczepy może ulec uszkodzeniu (a w takim przypadku narażamy na utratę życia lub zdrowia nas samych, przewożone konie, jak również innych uczestników ruchu), a ponadto wszystkie dalsze zależności masy ciągnika do masy przyczepy etc. przestają się "kleić".
Warto na tym etapie wspomnieć o 3 różnych masach, które będą miały znaczenie dla dalszej analizy - MW - masa własna (masa pojazdu bez ładunku, pasażerów etc.), MR - masa rzeczywista, czyli masa własna + ładunek i DMC, czyli dopuszczalna masa całkowita (masa własna + ładowność, czyli maksymalna dopuszczalna masa ładunku/pasażerów). Ich rozróżnienie jest istotne dla zrozumienia wszelkich zależności, jakie w świetle prawa - i w świetle bezpieczeństwa - należy spełnić.
Podstawową i najprostszą do sprawdzenia jest zgodność DMC przyczepy z maksymalną DMC ciągniętej przyczepy przez ciągnik (samochód ciągnący przyczepę). Wystarczy spojrzeć w dowód rejestracyjny obu pojazdów i wszystko jest jasne. Jeśli O.1 samochodu jest większa od F.1 przyczepy - ten warunek mamy spełniony. Oczywiście mówimy tu o przyczepie z hamulcem najazdowym, gdyż jest to jedyny przypadek przyczepy do przewozu koni zgodny z polskim prawem - hamulec taki jest wymagany dla przyczep o DMC przekraczającej 750kg, a niesposób jest zbudować przyczepę nawet jednokonną nie przekraczającą tej wartości.
Drugi warunek to stosunek DMC przyczepy do DMC pojazdu. Tu jest największy absurd naszych polskich przepisów - hamulec najazdowy w ich świetle jest hamulcem ale jednocześnie nie jest hamulcem. W związku z tym paradoksem nie jesteśmy ograniczeni do 750kg DMC przyczepy (Pole O.2 dowodu ciągnika), ale jednocześnie musimy spełnić warunek, że DMC ciągnika musi wynościć przynajmniej 1.33 DMC przyczepy. Co ciekawe - pojawiają się głosy, że warunek ten dotyczy wyłącznie ustalania DMC przyczepy ciągniętej przez pojazd, którego homologacja nie obejmuje tego parametru i jeśli w O.1 DR ciągnika mamy wpisaną wartość większą niż 1.33 DMC, to ta wartość jest obowiązująca. Jednak osobiście jeszcze nie widziałem żadnego oficjalnego stanowiska ministerstwa w tej sprawie, które by to potwierdzało.
Aktualizacja - od 1 stycznia 2023 roku ten przepis już nie obowiązuje. Stąd pozostawiam archiwalny wpis ale z zastrzeżeniem, że nie ma on już zastosowania.
Trzecią kwestią "masową" jest dobranie odpowiednich uprawnień do prowadzonego zestawu pojazdów. Jeśli suma DMC pojazdu i DMC przyczepy przekracza 3,5 t, wówczas nie wystarczy nam zwykłe prawo jazdy kategorii B (nie dotyczy to sytuacji, gdy przyczepa jest lekka - do 750kg DMC, ale jak pisałem wyżej - nie ma to zastosowania przy przyczepach do transportu koni). Najpewniejszym rozwiązaniem jest zdobycie kategorii B+E prawa jazdy, takie prawo jazdy pozwala nam na prowadzenie zespołu pojazdów o łącznej DMC dochodzącej teoretycznie do 7t. Od pewnego czasu istnieje też nieco tańsza alternatywa - prawo jazdy kat. B96, które upoważnia nas do prowadzenia zespołu pojazdów o DMC 4250kg - może być to wystarczające, jeśli naszemu zespołowi niewiele brakuje do bariery 3500kg ograniczonej przez kat. B - jednak zdanie egzaminu na B96 wygląda identycznie jak egzaminu na B+E, jedyna różnica polega na wymaganym dla B+E i fakultatywnym dla B96 poprzedzającym egzamin kursie w OSK.
No i ostatnia kwestia związana z masami pojazdów - jeśli suma DMC ciągnika i przyczepy przekroczy 3,5t na płatnych odcinkach dróg (tych płatnych dla "dużych", obsługiwanych przez system e-Toll - właściwie wszystkich ekspresówkach, autostradach i niektórych dwujezdniowych drogach międzymiastowych) obowiązuje nas e-myto. Musimy zainwestować w ViaBox z 2 wariantami opłaty (przełączany między trybem "solo", darmowym, a "z przyczepą" płatnym) i w opłaty za każdy przejechany po płatnych drogach kilometr. Wysokość tej opłaty jest uzależniona od normy emisji spalin naszego samochodu. Niestety brak ViaBoxa podczas jazdy po płatnej drodze kosztuje bardzo słono - 2000zł kary za każdą miniętą bramkę.
I znów aktualizacja - System ViaToll został z 1 grudnia 2021 zastąpiony przez system e-Toll. Plusem systemu e-Toll jest fakt, że każdy współczesny telefon komórkowy - wyposażony w GPS i system Adroid/iOS zastępuje nam ViaBoxa. Należy "tylko" zaisntalować aplikację e-Toll, powiązać ją z zarejestrowanym kontem, wpłacić kwotę na konto przedpłacone i po uruchomieniu przejazdu można ruszać w drogę. Wymaga to trochę więcej zachodu podczas wyruszania w trasę, ale za to nie ma konieczności wcześniejszego podpisywania umowy, dzierżawy ViaBoxa i osobistego stawienia się w punkcie dystrybucyjnym - w razie konieczności można to załatwić "w nocy o północy", choć nie polecam ogarniania tego na ostatnią chwilę - proces rejestracji jest dość żmudny i potrafi (a przynajmniej potrafił, gdy ja to robiłem na samym początku istnienia e-Tolla) sprawiać problemy.
Prowadząc zespół pojazdów (i to nie tylko przewożąc zwierzęta czy - konkretniej - konie) musimy również pamiętać o obowiązujących nas innych (niższych) dopuszczalnych szybkościach na różnych kategoriach dróg. W obszarze zabudowanym nie obowiązują nas podniesione szybkości (czyli np. na drodze, gdzie dopuszczalna szybkość podniesiona jest do 70 km/h, my mamy obowiązek trzymać się 50/60 km/h zależnie od pory dnia), poza obszarem zabudowanym możemy rozpędzać się do maksimum 70 km/h, a na dwujezdniowych drogach ekspresowych i autostradach - 80 km/h.
Tu też szybka poprawka - rozróżnienie limitu na 50/60km/h w zależności od godziny już nie obowiązuje, przez całą dobę ograniczenie w obszarze zabudowanym wynosi 50km/h.
Ostatnia rzecz dotycząca przepisów - poza uprawnieniami dotyczącymi samego prowadzenia zespołu pojazdów i dobrania odpowiedniej przyczepy i ciągnika - pozostaje aspekt prawny związany z samym transportem konia - w celu spełnienia wszystkich polskich wymogów potrzebujemy uzyskać zaświadczenie o kwalifikacjach konwojenta/przewoźnika zwierząt, świadectwo zatwierdzenia środka transportu (wystawia je powiatowy lekarz weterynarii) oraz zgodę na transport (wystawianą czasowo na firmę świadczącą usługi przewozu) a ponadto powinniśmy mieć przy sobie paszport hodowlany konia, którego wieziemy. Natomiast to dotyczy przypadku, gdy wieziemy konia zarobkowo - np. świadczymy usługi transportowe, ale również gdy wieziemy konia na sprzedaż, na zawody (nie pytajcie - taka ponoć interpretacja, że jak się jedzie na zawody to po to, żeby wartość konia zwiększyć, więc jest to działalność zarobkowa ;) ), etc. - gdy wieziemy swojego konia w ramach przeprowadzki do innej stajni czy na wycieczkę do lasu, albo np. chorego konia na klinikę - to obowiązują wyjątki od tej reguły. W pierwszym przypadku - nie musimy w ogóle żadnych dodatkowych formalności załatwiać, w tym drugim - potrzebujemy zalecenia lekarza weterynarii wskazującego konieczność transportu konia (co do zasady, z wyjątkiem właśnie transportu ratującego zdrowie/życie na zlecenie lekarza weterynarii - wozić można tylko ZDROWE zwierzęta).
Adam