Idę, nie idę

Tytuł oczywiście nawiązuje żartobliwie do tego słynnego filmiku ;):

A wziął się z pewnego nieporozumienia w obchodzeniu się z końmi, a następnie wyśmiewania mnie z powodu mówienia "idę" gdy podchodzę do koni.

Adam po okresie jazdy bez kasku (naganne, ale obecne chyba u każdego młodego człowieka) bardzo przykłada się do bezpieczeństwa przy koniach. Tak więc ostrzeganie konia, że się idzie, zachowywanie bezpiecznych odległości, zasad przy czyszczeniu to nasza codzienność :).

Człowiek odruchowo potrafi się odwinąć, a co dopiero koń, kot czy inne zwierzę. Tak też było w tym przypadku.

Zwykłe wieczorne karmienie jak codzień. Adam dał Tadzikowi jeść, powiedział "uwaga" i dostał kopa przechodząc za zadem. Na szczęście przechodził blisko zadu i kop go "tylko" odsunął - modelowa wersja tego co uczą na samym początku obcowania z koniem :D.

Na szczęście nie miał strzaskanego kolana, ale krwiak, który mu się zrobił daje do myślenia:

 

Jola