Czy wszystko co profesjonalne jest profesjonalne?
Nie zawsze oddanie konia osobie znanej jako "profesjonalista" w rzeczywistości takie jest. W sieci swego czasu pojawiły się kwiatki właśnie takiego profesjonalisty. Chociaż wiele tekstów tej osoby czyta się naprawdę fajnie i wychodzi z tego ogólnie dobre podejście do młodych koni, to jednak pewne fragmenty bardzo mnie rażą.
1. "Koń nie umie chodzić na uwiązie, więc go zajeździliśmy".
2. "Pracujemy tak super, że konie ode mnie uciekają".
3. "Wsiadamy tylko na betonie w stajni".
4. "Godzina dziennie na każdego konia". A co jak jeden koń ogarnie szybciej, a drugi wolniej? Bo to, że konie to nie maszyny, to wiedza dosyć powszechna.
W sieci trzeba krytycznie podchodzić do różnych treści i przesiewać je przez własne filtry (jeśli czytasz naszą stronę też do tego zachęcam - nasze doświadczenie nie musi pasować Tobie). Te kilka stwierdzeń obranych z pięknych opisów już nie brzmią tak kusząco. Warto czytać to co naprawdę ktoś pisze.
Nie ukrywam, że mi samej się opisy tej osoby podobały. Zaczęłam się krytycznie im przyglądać dopiero po tym jak odnosił(a) się do mojego konia - zanim był mój i już w moich rękach.
Tu zanim był mój:
I tak to było jak był już mój:
Wtedy zaczęłam się bardziej przyglądać profesjonalizmowi i analizować wypowiedzi bardziej krytycznie.
Niestety nie zawsze ręce znane jako profejonalne są dobrym miejscem dla konia. Warto zbadać na jakie dokładnie warunki i podejście może liczyć nasz przyjaciel, zanim go komuś powierzymy. Niezależnie jednak od tego jak się trener wypowiada może być super człowiekiem i robić dobrą robotę. Niemniej zawsze zachęcam do jak największej i najszerszej weryfikacji przed oddaniem konia w trening.
Sposób wypowiedzi jest dla mnie ważny i widzę jak konie świetnie reagują na spokojne osoby, a jak zupełnie odwrotnie na "co to nie ja". To, co mówimy jest naszą wizytówką - czasem ją zaniedbujemy, a czasem jej nadmiernie ufamy.
Jola