Towarzyszyły nam

Leia


Nasza pierwsza wymarzona koteczka. Została znaleziona przez cudowną kobietę jako około 1,5 roczna schorowana kicia z ropomaciczem. Operacja się udała, ale bardzo złe wyniki były wskazaniem do eutanazji. Wspaniała kobieta chciała ją ratować i udało się! Leia trafiła do nas - była prawdziwą księżniczką. Zawsze dobra dla każdego, uwielbiała noszenie i przytulanie, spała z nami (czasem na nas), obok mojej głowy miała swoją poduszkę.
Niestety po siedmiu latach pojawił się mały guz na listwie mlecznej. Odnawiał się mimo wycinania z dużym zapasem. Leia przeszła zabieg mastektomii. Pierwsze RTG kontrolne nie wykazało zmian w płucach. Kolejne mieliśmy zrobić za rok. Niestety nagłe pogorszenie stanu zdrowia zmusiło nas do zrobienia go szybciej i wykazało duże guzy w płucach, co zmusiło nas do eutanazji. Odeszła przytulona do Adama. Codziennie za nią tęsknimy. To był wyjątkowy kot. Bardzo nam jej brakuje.

Mucha

Muchę dostała Jola od dziadka na Dzień Dziecka. Podobno Mucha miała wtedy 11 lat, po zębach wyglądała na starszą. To na niej siedziała Jola, gdy poznała Adama. Przez kilka lat była wierzchowcem terenowym, potem zaczęła być przestawiana na western. Kolejne lata wraz z właścicielką trenowała głównie konkurencje techniczne. Obie się dużo nauczyły, ale w końcu Mucha po kontuzji musiała przejść na emeryturę.
Spędziła na niej 5 lat i niestety stan jej zdrowia zaczął się pogarszać. Została zdiagnozowana w klinice oraz włączono leczenie. Wróciła do domu i po kilku dniach położyła się na sianie i przestała walczyć. Podjęliśmy trudną decyzję o eutanazji. Spędziła z nami 13 lat. Odeszła na sianie, w domu przy swoich przyjaciołach.

Pielgrzym


Był małopolskim wałachem, mimo młodego wieku jak go kupiliśmy (5 lat) był naszym profesorem. Był świetnie wyszkolony westernowo oraz naturalnie (PNH Level 3++). Był spokojny i ciekawski, lubił się bawić i znosił humory Muchy. W pracy był bardzo opanowany i starał się zadowolić swojego człowieka. Jazda na nim to była prawdziwa przyjemność. Miało się wrażenie, że czyta nasze myśli.
Niestety miewał częste kolki. Po 7 latach z nami to kolka nam go zabrała. Odszedł dużo za wcześnie.

L-Jaskier

Pierwszy koń Adama, zimnokrwisty jasny kasztan. Adam zakupił go tuż po odsadzeniu. Jaskier towarzyszył nam 4 lata. Niestety niedopasowanie charakterowe sprawiło, że dla każdego lepiej było pozostać przy swojej drodze życia. W związku z czym sprzedaliśmy go w dobre ręce i kilka lat był używamy lekko rekreacyjnie. Następnie został sprzedany do dalszego użytkowania pod tym kątem.

Stiorra

163a9262[1].jpg

Była suczką w typie owczarka niemieckiego, zaadoptowaną z fundacji. Dużo przeszła w życiu i mamy nadzieję, że znalazła u nas ostoję na jesień życia. Główny informator jak coś się działo. Zawsze wesoła i gotowa do działania. Doskonała towarzyszka.
To była kolejna trudna decyzja o eutanazji. Odeszła przy przyjaciołach w swoim domu.