Przyjaźń wśród koniarzy

Jeździectwo, czy po prostu koniarstwo jest specyficzną pasją, która bardzo uzależnia :). Wkrada się w nasze życie zajmując takie zakamarki jak odzież czy wystrój domu i nie chce wyjść. Jeśli coś jest tak silne to na pierwszy rzut oka powinno łączyć. Przyznaję szczerze, że znam sporo cudownych osób związanych z końmi, jednak w gronie moich najbliższych przyjaciół ich nie ma. Wielokrotnie się nad tym zastanawiałam. Bo chociaż widzę takie przyjaźnie, jakoś zawsze okazuje się że nie mnie to pisane :).

Widziałam też wiele innych rzeczy, ale dwie opisane poniżej sytuacje szczególnie mnie zadziwiły.

1. Między dwiema osobami narosło trochę nieporozumień. Raczej na gruncie dość mocnym i ciężkim, typu partner, zawiedzenie się w sytuacji kiedy chciało się pomocy, a wisienką na torcie było obrażanie się o wszystko. Więc tak raczej "po całości". Jakież było moje zdziwienie gdy jakiś czas później okazało się, że wspomniane dwie osoby są (przynajmniej w SM) najlepszymi przyjaciółmi.

2. Dwie osoby jako dzieci i nastolatki jeździły w jednej stajni, były w jednej "paczce". Z czasem kontakt się rozluzował, ale nie całkiem zerwał. Rozmawiając z jedną z nich (pierwszy raz w życiu) dowiedziałam się o nieuczciwych praktykach jakich dopuszcza się druga osoba wobec innych. Znowu "raczej grubsze sprawy". I kolejne srogie zdziwienie, kiedy osoba z którą wtedy rozmawiałam ogłosiła wszem i wobec na fb ważną informację i w podziękowaniach zawarła wdzięczność za przyjaźń wobec tej drugiej osoby. Dokładnie tej, o której poczynaniach informowała właściwie obcą sobie osobę.

Co prawda są to tylko dwie sytuacje, więc bardzo bardzo mało mówią o czymkolwiek. Wydaje się, że nic nie mówią o środowisku, bo przecież gdzie indziej też można takie sytuacje spotkać. Niemniej jednak mam wrażenie, że to trochę kwintesencja poziomu zawiści w tym środowisku i nieprzypadkowo to akurat tam się zdarzyły.

Był czas, że brak "końskich" przyjaciół mi doskwierał, ale zastanowiłam się nad tym głębiej. Naprawdę ze świecą szukać osób, które będą miały na tyle empatii aby móc się smucić i cieszyć wspólnie i nie przekroczyć tej cienkiej granicy chwalenia się. Znam takie osoby, ale to znikoma ilość. Zachowania a mój koń to..., a moja stajnia to... są niestety częstsze. Mój koń nie umiał zrobić jakiegoś elementu? O popatrz, a mój to umie świetnie. I nie zrozumcie mnie źle - trzeba się cieszyć z sukcesów i super, że czyjś koń to umie, ale naprawdę np. tydzień temu nie można się było tym pochwalić? Dziwnym trafem akurat wtedy, kiedy komuś coś nie wyjdzie?

No z moimi przyjaciółmi takich sytuacji nie mam :). Zawsze wspierają, zawsze są. I owszem - gadamy też o koniach. Czuję że mogę być wśród nich naprawdę sobą, choć czasem trochę męczącą :). Wiele ze mną przeszli, także końsko - zawsze wspierali w stajennych problemach, w "wojenkach" z koniarzami. Wysłuchali, pomogli, doradzili.

Tu na wspomnienie zasługuje (nie)wesoła sytuacja gdzie I. mnie bardzo wspomogła :). Zaznaczyć należy, że jest to osoba niezwykle ciepła i wesoła, ale jeśli nie chcesz zostać ośmieszonym to lepiej z nią nie zadzierać ;). Zaczęło się od wrzucenia zdjęcia mnie przytulającej się do Pielgrzyma. Jedna z osób skomentowała "gratulacje, który to miesiąc? nie wiedziałam, że jesteś w ciąży". Trzeba zaznaczyć, że kilka dni wcześniej rozmawiałam z tą osobą, że przytyłam zajadając stresy, leczę się na depresje i nawet mnie pytała do kogo chodzę i czy mogę polecić swojego lekarza. Jest to też osoba która zawsze sama bardzo chętnie dodaje "dr" przed nazwiskiem nie posiadając takiego tytułu (a będąc "lek.").

Oczywiście od razu pokazałam to I. Ona od razu - "napisz, że oddasz jej ubranka" :D. Oczywiście, że napisałam, na co dowiedziałam się, że jestem chamem :D. Do tej pory mamy z tego śmiech jak nam się przypomni jako jedna z wielu sytuacji, gdzie humor I. obrócił się przeciwko atakującemu :). A I. z tym brzuchem wysyłała mnie do lekarza, bo mówiła, że niepokoi ją czy to nie insulinooporność. Czasem nawet sama mnie do lekarza zapisywała! Okazało się, że insulinooporność.

Każdemu życzę takich przyjaciół. Bez wyjątku każdemu. I czuję się niesamowicie szczęśliwa, że ich mam!

Jola