Veterinarius

Pewnego razu moje konto na Instagramie zaczął obserwować profil o nazwie "bezlitosny lek wet". Dziwna nazwa jak na osobę, która powinna być wrażliwa, ale ok; wiadomo jak jest. Pierwszy post dotyczył tematu, z którym już od jakiegoś czasu się spotkam - weterynarz czy lekarz weterynarii?

Po pierwsze. Czemu tak bardzo zależy nam na tytułach? Nie lepiej zdobywać wiedzę? Serio to takie uwłaczające jak ktoś powie "proszę pani" zamiast "o jaśnie oświetlony szanowny lekarzu medycyny weterynaryjnej"? Chyba liczy się leczenie, pomoc a nie tytuły... Po drugie. W I w. n.e. żył sobie Columelli, który w swoim traktacie "De rerustica" używa słowa "veterinarius" na określenie ludzi LECZĄCYCH zwierzęta*. Jeśli komuś przesadnie bardzo zależy na odpowiednim nazywaniu go to uważam za zasadne rozważenie korzystania z jego usług. Jak ktoś woli gonić za tytułami zamiast wiedzą, to o nim to świadczy.

Ciekawym zjawiskiem jest także iż osoby, które chcą aby zwracać się do nich pełnym tytułem "lekarz weterynarii" uzasadniają, że jest to poprawne, a nie robią problemu z niepoprawnego mówienia do nich "pan/i doktor", jeśli nie mają tytułu doktora. To terminologia ze średniowiecza kiedy tytuł dr był równorzędny z tytułem mgr, tylko dotyczył innych obszarów wiedzy. Mówienie "doktor" do lekarza jest równie potoczne jak "weterynarz", tylko nikt z tego nie robi problemu.

Poza tym jak mówił śp. Alfons Pilorz błędy prowadzą do ewolucji języka. Interesujące jest także że dziadek Adama znając wiele języków (m.in. afrykańskich) mówił pięknym, ale prostym językiem.

* informacja pochodzi z książki "Zioła w diecie i leczeniu koni" Joanny Smulskiej.

Jola