Papierologia

Przez kilka tysiącleci za hodowlę koni turkmeńskich odpowiadało plemię Teke nad oazą Achał. Pomimo, że nie znali pojęcia rasa, to hodowane przez nich konie były czyste ze względu na panujące warunki geograficzne - niezwykle trudno było się do nich dostać ze względu na góry i pustynie. I tak pozostało dopóki Rosjanie nie podbili rejonu - dla samolotu przebyć góry czy pustynie to już wielki problem nie był.

Turkmeni nie prowadzili zapisków, a rodowody przekazywano ustnie. Dziś wydawać się może to nie do ogarnięcia, ale wystarczy tu przytoczyć fakt iż nawet Koranu można się nauczyć na pamięć - hafis to tytuł honorowy osoby, która sprostała temu zadaniu. Nauka na pamięć nie była też obca Hindusom, którzy tłumaczyli, że przy przepisywaniu zawsze można się pomylić, a słowa wryte w pamięć nie mają tej wady. Niesamowite wrażenie też zrobiło na mnie nagranie bardzo leciwej osoby śpiewającej z pamięci Kalevalę!

Dlatego też, to że coś było przekazywane ustnie w żaden sposób nie umniejsza wartości tego przekazu. Jednak w bardziej papierkowych czasach oraz naszej kulturze zdecydowanie dobrym krokiem jest "spapieryzowanie" dorobku plemienia i ustrukturyzowanie hodowli. Zwłaszcza kiedy hodowla z okolic jednej oazy rozeszła się po całym świecie.

Obecnie za hodowlę rasy achał-tekinskiej odpowiada MAAK (International Association of the Akhal-Teke Horse Breeding)/VNIIK (All-Russia Research Institute of Horse Breeding), a konie zarejestrowane można znaleźć pod tym linkiem - https://base.ruhorses.ru/horses/8/en. Jest nieco błędów w informacjach o posiadaniu paszportów i badaniach DNA. Warto zaznaczyć, że każdy koń zarejestrowany w MAAK/VNIIK musi mieć potwierdzone pochodzenie na podstawie badań genetycznych. Nie jest więc to "zwykły papier", a rzetelne potwierdzenie, że dany koń jest faktycznie koniem AT. Dodatkowo MAAK/VNIIK może się nie zgodzić z zaproponowanym przez nas imieniem konia! Warto tu zaznaczyć, że w naszym kraju jedynym hodowcą, który dopełnił tych formalności jest Jacek Kobus ze Stajni Boska Wola (stan na 05.08.2023).

Są jednak osoby hodujące konie, w mojej ocenie quasi-AT, które takich formalności nie dopełniły. Znanym przykładem takiego odłamu jest stajnia https://www.sporthorses-stud.de/, w której znajduje się też klacz z Polski - Djamila Aida (nie zarejestrowana w MAAK/VNIIK). Paszporty koni ze wspomnianej stajni, które mają zarejestrowanych w MAAK/VNIIK przodków AT są wydawane przez Bayerischer Zuchtverband fur Kleinpferde und Spezialpferderassen (Bawarskie Stowarzyszenie Hodowców Małych Koni i Specjalnych Ras Koni), który nie współpracuje z MAAK/VNIIK. Czyli taki koń nie jest zarejestrowany w bazie MAAK/VNIIK, nie wiedzą o jego istnieniu. Nie mogą prowadzić rejestru potomstwa. Ocena tego konia, jego osiągnięć nie będzie odnotowana w związku, który za naszą wspaniałą rasę odpowiada.

W różnych krajach są związki hodowców koni achał-tekińskich podlegające pod MAAK/VNIIK, dzięki którym załatwienie formalności jest znacznie łatwiejsze. W Polsce obecnie nic takiego nie funkcjonuje, a paszporty naszych koni hodowca załatwiał osobiście. Co ciekawe od rozpoczęcia formalności, do ich zakończenia (łącznie z wysyłką paszportu Rozkruszka do Rosji) trwało to miesiąc. Oczywiście dostaliśmy także certyfikat własności.

Osób hodujących na własną rękę, bez powiązań z MAAK/VNIIK jest więcej i uważam, że takie działania są krzywdzące dla tej wspaniałej rasy. Zrzeszenie hodowli w jednych rękach - rękach osób, które znały Vladimira Schamboranta, który z kolei skupował od Turkmenów najlepsze konie, rozmawiał z nimi jest bezcenne i nie uważam za dobre rezygnację z tego dziedzictwa.

Chociaż sama nie ze wszystkim się zgadzam, to jednak ogólnie rasa tych wspaniałych koni nadal trwa, dziedzictwo wieków jest kontynuowane przez kompetentne osoby, które lepiej albo gorzej, ale jednak ze sobą współpracują i dyskutują. Nie zaprzepaśćmy tego.

Jola